Artykuły
Warszawa - wyborcza.pl 27.01.2015
Fatalny transport niepełnosprawnych. Pasażer do... wniesienia
Pasażerów na elektrycznych wózkach trzeba wnosić, ci o kulach nie mogą wejść do aut. Niepełnosprawni skarżą się na transport zapewniony przez miasto.
- To stolica, XXI wiek. Przecież transport specjalistyczny osób niepełnosprawnych nie może polegać na tym, że wnosi się je do samochodów. Wysłałam pismo do ratusza w tej sprawie. Przyszła kuriozalna odpowiedź, że uwagi zostaną przekazane przewoźnikowi - skarży się Anita Siemaszko ze stowarzyszenia kobiet niepełnosprawnych One.pl.
Jej koleżanka ze stowarzyszenia Małgorzata Radziszewska dodaje: - Transport specjalistyczny powinien zaspokoić potrzeby najbardziej niepełnosprawnych osób, które nie są w stanie korzystać z komunikacji publicznej. Tak nie jest. Bo jak osoba na ciężkim wózku elektrycznym ma wjechać po stromych szynach?
Transport specjalistyczny organizuje i dofinansowuje ratusz, który w przetargu wybiera firmę przewozową. Od kilku lat dziesięcioma busami niepełnosprawnych warszawiaków woziło konsorcjum MKM Trans. Samochód zamawia się z wyprzedzeniem telefonicznie. Przyjeżdża pod wskazany adres. Pasażerom pomagają asystenci. Przejazd kosztuje 15 zł w jedną stronę. Z końcem roku umowa wygasła. I zaczęły się problemy.
Nie ma podnośników ani ramp
Panie ze stowarzyszenia One.pl skarżą się, że samochody są niedostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Nie mają podnośników ani ramp. Wózki są wprowadzane po szynach. - Jest dość stromo. Szyny nie są przymocowane. Osoba na wózku elektrycznym po nich nie wjedzie - opowiada Anita Siemaszko. Ją kierowca z pomocnikiem chcieli wnosić. - Mój wózek waży 120 kg. Ze mną jakieś 170 kg. Oczywiście nie pozwoliłam na wnoszenie. Zawróciłam do domu i zmieniłam wózek. Trwało to półtorej godziny - relacjonuje.
Małgorzata Radziszewska dodaje, że ich znajoma o kulach nie dała rady wejść do samochodu. Wniesiono ją. Ale musiała leżeć na siedzeniach, bo było za mało miejsca na wyprostowane nogi. Mówi: - Inna koleżanka - dziewczyna ciężko chora, na wózku, z chorobą nowotworową - zamawiała transport na onkologię z dużym wyprzedzeniem. Zamiast na 7.30 przyjechali po nią o 8.45. A miała ważne badanie. Mało tego, sama musiała zorganizować sobie powrót. Horror!
Inna historia członkini stowarzyszenia. W sobotę 10 stycznia wieczorem czekała na samochód półtorej godziny. Nikt do niej nie zadzwonił, by uprzedzić o opóźnieniu. A kiedy samochód w końcu przyjechał, kierowca tłumaczył, że były korki.
Anita Siemaszko i Małgorzata Radziszewska skarżą się ponadto na problemy z dodzwonieniem się, by zamówić transport, ale też na amatorskie mocowania wózków już w samochodzie ("jakimiś taśmami").
Jakość niebawem się poprawi
Tomasz Pactwa, dyrektor biura pomocy i projektów społecznych w ratuszu, przyznaje, że były skargi w tej sprawie. Tłumaczy, że przetarg na transport specjalistyczny był ogłoszony pół roku temu, ale przez protesty i odwołania procedura się opóźniła. Urzędnicy nie zdążyli go rozstrzygnąć przed końcem roku. Szukali rozwiązania tymczasowego. Zakład Opieki Zdrowotnej z Wawra jako jedyny zgodził się przyjąć zlecenia na miesiąc. Dyrektor uspokaja, że jakość niebawem się poprawi. - W ubiegłym tygodniu wyczerpana została ostatnia droga odwoławcza i już w poniedziałek odbyło się spotkanie z nowym wykonawcą usługi. Podpisanie umowy z nową firmą, która zajmie się transportem specjalistycznym od 1 lutego, jest dla nas w tej chwili priorytetem - przekonuje dyrektor Pactwa.
Dodaje: - Wszystkich pasażerów bardzo przepraszam.
Nowa firma ma 15 samochodów. Zmienią się numery telefonów, pod którymi będzie można je zamówić: 22 298 59 00 oraz 720 915 300.
Wojciech Karpieszuk, (Fot. Jerzy Gumowski / AG)
|