Jesteśmy inicjatywą grupy przyjaciół i chcemy ten krąg przyjaciół powiększać.
Dialog, a nie ofensywa, jest naszą dewizą.

 
Artykuły

Warszawski Portal Integracyjny
Przewozowa fikcja

Warszawa jest jednym z gorzej zorganizowanych miast jeśli chodzi o specjalistyczny transport osób z dysfunkcjami.

Działania w tym zakresie od kilku lat noszą znamiona "zorganizowanej prowizorki". Powszechnie wiadomo, że prowizorki funkcjonują w naszym kraju najdłużej. Transport służący do przewozu osób niepełnosprawnych został "wymyślony" jako alternatywa dla osób, które z powodu swojej niepełnosprawności korzystać z komunikacji publicznej lub własnego samochodu.

Z reguły są to samochody (busy) mające jako wyposażenie windę, która umożliwia wjazd do samochodu osobie poruszającej się na wózku (manualnym lub elektrycznym). Wewnątrz samochodu, na podłodze znajdują się specjalne ekspandery umożliwiające przymocowanie wózka i unieruchomienie wózka podczas jazdy. Ponadto w samochodzie oprócz kierowcy, zatrudniony jest pracownik, którego zadaniem jest pomoc w bezpiecznym dotarciu klienta "z i do" samochodu (tzw. usługa "od drzwi do drzwi").

Ideą takiego transportu było świadczenie usług dla osób najciężej poszkodowanych, często niewychodzących ze swoich mieszkań od kilku lat, ze względu na bariery architektoniczne.

Stołeczne problemy

Wydawać by się mogło, że duże miasta, a w szczególności stolica środkowoeuropejskiego kraju są od takiego problemu wolne, a osoby niepełnosprawne są w Warszawie funkcjonują o wiele lepiej niż niepełnosprawni na głębokiej prowincji. Szczególnie w dobie całej masy działań podejmowanych "na rzecz" i medialnego szumu jaki towarzyszy "poprawieniu wizerunku i zmian świadomościowych w postrzeganiu osób niepełnosprawnych". Tymczasem nic bardziej mylnego, ludzi niepełnosprawnych z "klasycznym syndromem Kaspara Hausera" jest w tym mieście dużo, zdecydowanie za dużo.

Jako osoba niepełnosprawna, nasłuchałam się opowieści o "ludziach którzy nie ruszają się od kilkudziesięciu lat ze swojego mieszkania, tylko dlatego, że nie mieli takiej możliwości z powodu piętra bez windy", lub o "wciąganych przez okno zakupach". Pojawienie się takiej formy transportu było dla wielu poprawą jakości życia i nie zawaham się użyć określenia - "opuszczeniem mieszkania - więzienia".

Jak to było z tym transportem w Warszawie, czyli zajrzyjmy w annały?

Żeby oddać sprawiedliwość - specjalistyczny transport nie jest najtańszy. W związku z tym, różnica między opłatą za przejazd, a kosztem rzeczywistym - pokrywana jest najczęściej przez miasto (jeśli takie zadanie jest uwzględnione w budżecie miejskim). Poza tym dochodzą jeszcze koszty utrzymania i ubezpieczenia samochodów, kierowców i osób pomagających. Od 1994 do 2004 roku realizacją tego typu działania i obsługą osób niepełnosprawnych, zajmowała się Fundacja na Rzecz Usług Transportowych dla Niepełnosprawnych TUS.

Oszczędności?

W 2004 roku ówczesny Dyrektor Biura Polityki Społecznej Miasta Stołecznego Warszawy - Paweł Wypych, postanowił nie przedłużać umowy z dotychczasowym przewoźnikiem. Dyrektor Wypych tłumaczył to względami oszczędnościowymi i jednocześnie zapewnił o daleko idącym zrozumieniu potrzeb osób niepełnosprawnych, obiecując poprawę działania transportu specjalistycznego pod "czujnym okiem urzędniczym". Paweł Wypych informował: "dotacja miasta dla TUS wyniosła w pierwszym kwartale 280 tys. zł. Jeśli podzielić tę kwotę przez liczbę wyjazdów, okaże się, że do każdego budżet miasta dopłaca 97 zł. Zdaniem dyrektora, to dość dużo: - Może ktoś wykona usługę taniej? Dlatego chcemy ogłosić konkurs na transport osób niepełnosprawnych" - mówił.

Na pewno nie chciał źle i być może "przewozowe przedsięwzięcie" okazało się przedsięwzięciem tańszym, ale... chyba tylko tańszym. Do przetargu stanęło Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe, przetarg wygrało i podpisało bezterminową umowę na świadczenie usług przewozowych na rzecz osób niepełnosprawnych.

Poprawa jakości nie nastąpiła. Ówczesny wiceprzewodniczący Komisji Pomocy Społecznej i Przeciwdziałania Patologiom m.st. Warszawy Andrzej Golimont nazwał to dość obrazowo: Prawo Murphy'ego mówi - "jeśli coś działa, nie poprawiaj". Urzędnicy nawykli do poprawiania rzeczy, które działają, na razie nic dobrego dla miasta z tego nie wynika. Tak będzie i tym razem. Proponowany konkurs albo będzie fikcją, bo przecież na stołecznym rynku TUS nie ma liczącej się konkurencji, albo spowoduje, znaczące obniżenie kosztów - bo jakaś firma "krzak" - zaproponuje cenę dumpingową. Tyle tylko, iż transport de facto, przestanie działać.

Warto rozmawiać

Być może TUS jest kosztowny, być może mógłby działać lepiej... Tyle, że skoro prawo nie wymaga zmiany istniejącej umowy, może należało z TUS-em rozmawiać, poprawiać jakość, myśleć o obniżeniu kosztów, a nie wypowiadać umowę i zastanawiać się, jak ma wyglądać konkurs.

W wyniku nieprzedłużenia umowy z TUS i chęcią obniżenia kosztów - usługę na przewóz osób niepełnosprawnych zlecono Miejskiemu Przedsiębiorstwu Transportowemu, które przejęło firmę z "dobrodziejstwem inwentarza", czyli 9 samochodami i pracownikami pracującymi w samochodach.

Nie wchodząc w szczegóły funkcjonowania tego transportu w tamtych czasach i pod auspicjami TUS - nie sposób nie odnieść się do tego w kontekście tego co mamy w chwili obecnej.

Na początku wydawało się, że wszystko zostaje po staremu, czyli... zamówienie transportu nadal graniczyło z cudem i było równie rzadkim szczęściem jak za "starego" przewoźnika. Ale trudno się temu dziwić - 9 busów obsługiwało ok. 2,7 tys. osób niepełnosprawnych (dane szacunkowe pochodzące od TUS). Chętnych do przejazdów było więcej niż wolnych terminów. Dlatego zamówienia na przejazd należy składać z... tygodniowym wyprzedzeniem (sic!), w nieprzekraczalnym czasie o godz. 8 rano punkt ("każda minuta spóźnienia - osłabia twoje szanse na przejazd").

Po drodze doszedł jeszcze przewóz dzieci niepełnosprawnych do szkół, wynikający z przepisów ustawy z dnia 7 września 1991r. o systemie oświaty (Dz. U. Nr 256 poz. 2572 art. 17 ust. 3a), które zobowiązują samorządy do świadczenia takich usług. To wszystko w sytuacji permanentnie... zmniejszającego się, nieuzupełnianego i solidnie wysłużonego taboru.

Potrzebny tabor szyty na miarę

Od kilku lat obserwujemy regres. Specjalistycznego sprzętu ubywa, coraz częściej posłuszeństwa odmawiają wysłużone samochody, co przy braku uzupełniania taboru - jest działaniem obliczonym na to, że problem rozwiąże się sam.

3-letnia korespondencja z Urzędem Miasta, prowadzona przez Stowarzyszenie Kobiet Niepełnosprawnych, którego jestem członkinią to ciągle "głos wołającego na puszczy". Do tej pory niestety, odpowiedzi, które otrzymywałyśmy, były zdawkowe z zapewnieniem chęci poprawy sytuacji i konstatacją, że po raz kolejny... nie uwzględniono potrzeb specjalistycznego transportu w budżecie miasta. Od jakiegoś czasu kolejne władze miasta obiecują powstanie tzw. zintegrowanego systemu transportu. Niestety, nie udało nam się ustalić jakie działania przewiduje ten system...

Aby osoba niepełnosprawna mogła udać się do urzędu, przychodni, na rehabilitację, czy też, coraz częściej do pracy, musi zamawiać transport z tygodniowym wyprzedzeniem, bez pewności powodzenia tych działań. Wiele zaś wskazuje, że w związku z zakończeniem umowy z MPT (w tym roku rozpisany został przetarg na świadczenie przez miasto usług na rzecz osób niepełnosprawnych) może czekać nas niekontrolowany popis improwizacji władz miasta "odsłona III".

W związku z tym środowisko osób niepełnosprawnych chciałoby się dowiedzieć, co miasto zamierza z tym problemem zrobić i jakie działania podjąć w dłuższej perspektywie? Jak ma wyglądać usprawnienie tego działania, które mieści się w kompetencji zadań władz miasta?

O tym, że może być inaczej świadczą spektakularne przykłady niektórych miast w Polsce, które dobrze sobie radzą z tym problemem. Niewielki Piotrków Trybunalski posiada 3 busy do przewozu osób niepełnosprawnych, Gdańsk - 11, Łódź - 10. Wszystkie miasta muszą taką dotację "wrzucać w swoje budżety". Warszawa ze swoimi 7 wysłużonymi samochodami daje naprawdę marną statystykę. Wydaje się, że stolicę z jej budżetem dofinansowującym mniej lub bardziej potrzebne przedsięwzięcia w mieście, stać na więcej. Osoby niepełnosprawne "zmuszone do korzystania z usług specjalistycznego transportu" nie mają alternatywy: "jeśli nie ma taksówki - przesiadam się do transportu komunikacji miejskiej".

Izabela Siemaszko

strona główna
 
aktualności
statut Stowarzyszenia
dlaczego One.Pl?
skąd przychodzimy?
dokąd idziemy?
kim jesteśmy?
projekty
media o nas
artykuły prasowe
nasze konto
kontakt z nami
nasz informator
 
przekaż 1% podatku
  ONE.PL. Wszelkie prawa zastrzeżone.   Kontakt one.pl@op.pl.